czwartek, 23 lipca 2015

3.

Music


-Co ty tutaj robisz? - spytałam robiąc głupią minę. Tylko to potrafiłam wydusić z siebie, ponieważ niewidzialna gula ugrzęzła mi w gardle, a przynajmniej tak czułam.
-To jest sklep. - odpowiedział. Usłyszałam Ciche, niemal ledwo słyszalne parsknięcie śmiechem Carly. Podniosłam wzrok, piorunując dziewczynę spojrzeniem. 
-To ja wam nie przeszkadzam. - chrząknęła, już w poważną miną. -Rose, zadzwoń później. - puściła mi oczko, po czym odeszła. 
-Carly? - spytał niewzruszony. 
-Tak, ale mniejsza z tym. - mruknęłam cicho pod nosem, zakładając kosmyk włosów za ucho. 
-Mam propozycję. - powiedział, opierając się ręką o jeden z regałów.
-Jaką? - podniosłam wzrok, sprawiając że nasze spojrzenia się napotkały. Pierwszy raz dzisiaj. Jego oczy były piękne. Nie, piękne to zdecydowanie za mało powiedziane. Najpiękniejsze jakie w życiu widziałam. Te iskierki, odcień czekolady, błysk. Nie dało się po prostu oderwać wzroku.
-Nie dałaś mi swojego numeru telefonu. Pomogłem Ci wczorajszej nocy. Los chciał, że znowu się spotkaliśmy. Myślę, że powinnaś mi się jakoś odwdzięczyć. - mówił, oblizując usta. Serce waliło mi dosłownie jak młotem. Przez moją głowę przeszła tylko jedna myśl. 
-Co masz na myśli? - spytałam spuszczając wzrok, sprawiając że nasz kontakt wzrokowy się zerwał.
Chłopak cicho się zaśmiał.
-Spokojnie, nie mam na myśli tego o czym ty zapewne pomyślałaś. - powiedział z delikatnym rozbawieniem. -Może chciałabyś się przejść? 
Podniosłam speszona wzrok. 
-Jestem tutaj z rodzicami, oni nie mogą widzieć mnie z tobą. - mruknęłam cicho. Spojrzałam na zegarek, widniejący na moim lewym nadgarstku. Za równe dziesięć minut muszę być w umówionym miejscu. 
-Dlaczego? 
-Nie zrozumiesz tego. - odparłam cicho.
-Tym razem nie pozwolę Ci odejść. - szepnął, zmniejszając odległość między naszymi ciałami. Pachniał cudownie. Zmierzwiłam swoje włosy palcami, rozglądając się dookoła w zakłopotaniu. W tym momencie dostrzegłam moich rodziców stojących na przeciwko, tyłem do nas.  Od razu cofnęłam się kilka kroków do tyły, chowając się za regał. Chłopak od razu podszedł do mnie.
-Chciałaś mi uciec? - spytał się z zadziornym uśmiechem.
-Nie, tam..tam są moi rodzice. - wyjąkawszy przełknęłam ślinę.
-O to chodź, chętnie ich poznam. Proszę pa...- właśnie ruszył, chcąc iść do moich rodziców, jednak ja zareagowałam niemal w sekundę. Pociągnęłam chłopaka za ramie, pchając go na ściankę regału. Naparłam swoim małym ciałem na jego, przykrywając wnętrzem dłoni jego usta. Szatyn popatrzył na mnie z zdziwieniem. Sama nie sądziłam że mam taki refleks, a co więcej siłę aby przyciągnąć chłopaka, który jest wyższy ode mnie o jakieś dwadzieścia może dwadzieścia pięć centymetrów wyższy.
-Dam Ci swój numer, tylko proszę nie idź do moich rodziców. - szepnęłam, oddychając nieregularnie. Powoli zdjęłam dłoń z ust chłopaka, odsuwając się od niego. Byłam onieśmielona.  Chłopak uśmiechał się szeroko.  Wyjął z kieszeni swoich czarnych, zwężanych spodni iPhone, po czym podał go mi. Wpisałam swój numer i oddałam mu jego telefon. Właśnie chciałam iść w kierunku wyjścia, jednak chłopak złapał szybko mój nadgarstek, przyciągając mnie do siebie. Moje dłonie umiejscowiły się na jego umięśnionym torsie, on natomiast położył swoje na moich biodrach. Nasze spojrzenia były jednoznacznie wbite w siebie. Jason nachylił się delikatnie, przybliżając twarz do mojego ucha, przez co przez całe moje ciało przeszła fala dreszczy.
-Dziękuję, Rose. - szepnął, zahaczając ustami o płatek mojego ucha. Nie mam dlatego pojęcia czy było to zamierzone, czy przypadkowo. Wiem jedno, podobało mi się to. Moje serce waliło jak młotem, a w brzuchu wariowały motyle.  Po chwili odsunęłam się powoli od chłopaka sięgając po torby, znajdujące się na podłodze.
-Muszę już iść. - mruknęłam pod nosem, spuszczając wzrok.  Zabrałam torby i wyszłam jakby nigdy nic z sklepu, wcześniej jednak upewniając się że moi rodzice nic nie widzieli. Nagle mój telefon zawibrował. Wyjęłam pośpiesznie, myśląc że to, któryś z moich rodziców. Od razu przejechałam palcem po zielonej słuchawce, przykładając telefon do ucha.
-Halo? - powiedziałam krótko.
-Tu Jason. - usłyszałam niski, zachrypnięty głos. -Chciałem sprawdzić czy nie oszukałaś mnie podając fałszywy numer telefonu.
-Oszukiwanie ludzi nie leży u mnie w naturze.  - odpowiedziałam, nie potrafiąc ukryć uśmiechu.
-Cieszę się, odezwę się później. - powiedziawszy, parsknął cicho śmiechem.
-Pa. - niemal szepnęłam, po czym odsunęłam telefon od ucha, rozłączając się.  Spojrzałam na wyświetlacz, wtedy dosłownie zaczęłam biegnąć. Byłam spóźniona pięć minut. Miałam najszczerszą nadzieję że rodzice też się spóźnią, nieubłaganie byli jak zawsze na czas.
-Czekaliśmy na Ciebie pięć minut, Rose. - powiedział ojciec, lustrując mnie wzrokiem. Teraz prawda nie przejdzie, jedna myśl.
Kłam.
Zmierzwiłam nerwowo włosy, układając szybko jakąś historyjkę w głowię.
-Wiem tato, przepraszam. - odpowiedziałam, spuszczając wzrok.
-Jak nam to wytłumaczysz? - spytała matka, krzyżując ręce na piersi. Nie była surowa, udawała przy ojcu.
-Chciałam wypożyczyć sobie film na dzisiaj. - mruknęłam pod nosem. - Był taki wybór, że nie mogłam się zdecydować. -opowiedziałam, uśmiechając się blado. Oboje pokiwali głową.
-No dobrze, a teraz chodźmy coś zjeść. - odwzajemnił uśmiech, podnosząc z ziemi torby z zakupami, których swoją drogą było na prawdę sporo.

*

Ojciec zabrał nas do najdroższej knajpy w całym centrum handlowym, bo o restauracji można było tutaj tylko pomarzyć. Ja zamówiłam sobie sałatkę z kurczakiem, Moja mama również jakąś sałatkę, a mój tata fondue. Kiedy jedna z kelnerek przyniosła nasze zamówienia, po niemal całej knajpie rozszedł się dźwięk mojego telefonu. Rodzice popatrzyli na mnie z karcącym wzrokiem, przez co speszona od razu wyciszyłam telefon, odrzucając połączenie.
-Rosi, zachowuj się. - zganiła mnie matka, wycierając usta chusteczką.
-Przepraszam. - chrząknęłam, kontynuując konsumpcję sałatki.
-Jemy tutaj ostatni raz. - stwierdził, mój ojciec.
-Dlaczego? - spytałam, podnosząc wzrok na mężczyznę.
-Czemu się dziwisz, jedzenie jest tanie i nie smaczne. - odpowiedział odsuwając talerz.
-Ale dla niektórych jest i tak za drogie. - mruknęłam, bawiąc się widelcem.
-Skoro, zamiast poświęcić się nauce, woleli imprezować, ćpać i Bóg wie co tam robić mają nauczkę. Wychodzimy, po drodze wstąpimy do restauracji. - powiedział, wstając. Wiedziałam że nie ma sensu się sprzeciwiać, więc zrobiłam to samo. Po zabraniu toreb od razu udaliśmy się w stronę wyjścia.

*

Gdy wróciliśmy do domu był już wieczór. Zabrałam wszystkie torby, maszerując do swojego pokoju. Po wejściu do garderoby, wyrzuciłam całą zawartość toreb na ziemię. Ubrań było na prawdę sporo, jednak tylko jedno mnie interesowało. Kiedy rodzice nie widzieli, kupiłam sobie sukienkę. Czarną, obcisłą, krótką, bez ramiączek. Bardzo mi się podobała. Chciałam mieć chociaż jedną taką rzecz. Powiesiłam ją na wieszak, chowając pomiędzy ubraniami. Z resztą ubrań zrobiłam to samo.
Była godzina dziewiętnasta. Nie mam bladego pojęcia, kiedy ten dzień tak szybko minął. Wyjęłam z komódki krótkie, niebieskie spodenki z materiału i pasującą górną część piżamy. Zabrałam je ze sobą do łazienki. Ściągnęłam z siebie, dzisiejsze ubrania, wrzucając je do kosza na pranie. Rozsunęłam drzwiczki sporej kabiny prysznicowej, której zmieściłoby się śmiało z pięć osób. Odkręciłam gorącą wodę, wchodząc pod prysznic. Woda, niemal momentalnie zmoczyła całe moje nagie ciało. Wylałam na dłoń znaczną ilość mojego ulubionego, czekoladowego żelu pod prysznic. Rozsmarowałam go po całym ciele. Następnie umyłam włosy szamponem. Kiedy dosłownie cała byłam w pianie weszłam z powrotem pod strumień wodny, chcąc spłukać wszystko z siebie. Po dokładnym wydepilowaniu mojego ciała wyszłam z pod prysznica. Wytarłam mokrą skórę suchym ręcznikiem. Włosy owinęłam drugim, robiąc na głowie turban. Po wytarciu skóry, wsmarowałam w ciało balsam, łagodzący o tym samym zapachu co żel. Podeszłam do umywalki, biorąc do ręki szczoteczkę i pastę do zębów. Namoczyłam szczoteczkę pod wodą, nałożyłam trochę pasty na włosie szczoteczki po czym włożyłam ją do ust. Wyszorowałam zęby, a w następnej kolejności ubrałam się w przygotowaną wcześniej piżamę. Odświeżona wyszłam do swojego pokoju. Pierwsze co zrobiłam to podeszłam do biurka, wyjmując z torebki iPhone. Wyszłam na balkon, siadając na drewnianej huśtawce, wyściełanej poduszkami. Odblokowałam telefon, chcąc sprawdzić kto dzwonił do mnie w tamtej knajpce. Mówiąc szczerze miałam skrytą nadzieję że to Jason i będę miała pretekst żeby zadzwonić.
Carly. Kurde.
Przerzuciłam oczami, wybierając numer przyjaciółki, która już po dwóch sygnałach odebrała.
-Opowiadaj! - pisnęła do słuchawki.
-O czym? - mruknęłam, zakładając nogi po turecku.
-No o Jasonie. - zachichotała.
-Nic rozmawialiśmy tylko chwilkę. - odpowiedziałam od razu.
-Całowaliście się?
-Nie! - powiedziałam głośno. - Po prostu rozmawialiśmy.
-A dałaś mu swój numer? - spytała dociekliwie.
-Yhm.. - mruknęłam pod nosem, bawiąc się kosmykiem moich włosów.
-Jeej! Oddzwonił? - pisnęła klaszcząc w dłonie. Byłam pewna, że ma na głośnomówiącym, malując paznokcie,
-Nie. - wzruszyłam ramionami.
-Ale na pewno zadzwoni. - powiedziała optymistycznie. - Ciasteczko z niego, prawie takie jak Magni.
Znowu zaczyna.
-Powiedzmy. - wzdychnęłam cicho.
-Dzwonił do mnie i mówił..
-Carly ja muszę kończyć. Przepraszam. - mruknęłam chcąc skończyć. Rozmowa o Magnusie to ostatnia rzecz, na którą mam ochotę.
-Oh, ok. Zadzwoń jak Jason się odezwie. - zachichotała, po czym się rozłączyła.
Opadłam na huśtawkę wpatrując się w niebo. Zamiast błękitno, niebieskiego nieba, przed moimi oczami ukazał się słodki uśmiech Jasona i jego spojrzenie, kiedy naparłam na niego. Przysięgam, że nigdy, przenigdy nie zachowywałam się tak przy żadnym chłopaku. A jego zapach, o mój Boże.
Wpatrywałam się tak rozmarzona przez dwie godziny, aż w końcu moje powieki stawał się coraz cięższe. Zmęczona, wróciłam do pokoju, kładąc się do łóżka spać.

*

Niedziela minęła wyjątkowo nudno. Jak się okazało Carly cały dzień spędziła z Magnusem. Nie mam pojęcia co ona w nim widzi. Mnie on najzwyczajniej w świecie przeraża. Moment, w którym mnie dotykał czy po prostu patrzył na mnie. Uh, aż mam gęsią skórkę. Poniedziałek zaczął się wyjątkowo dobrze.
-Rosi, kochanie. Wstawaj już szósta trzydzieści. - usłyszałam głos mojej mamy, przez co zaczęłam się rozbudzać. Powoli przetarłam zaspane oczy piąstkami, jednocześnie ziewając.
-Już wstaję mamo. - podniosłam się do pozycji siedzącej. Chwilę później moja mama wyszła z pokoju, zostawiając mnie samą w pokoju. Wyszłam z łóżka z niekontrolowanym uśmiechem. Podeszłam tanecznym krokiem do drzwi garderoby, po czym otworzyłam je, wchodząc do środka. Wybrałam jeansowe rurki, białą, luźniejszą bokserkę, cienką kurtkę w kolorze khaki. Do zestawu dobrałam czarne, skórzane, wiązane botki za kostkę. Z szuflady wyjęłam bieliznę. Zdjęłam piżamę, kładąc ją na komodę. Ubrałam bieliznę, po czym przygotowane ubrania na dzisiaj. Spakowałam rzeczy potrzebne do szkoły do czarne, skórzanej torebki. Weszłam szybko do łazienki, chcąc umyć zęby. Po szybkiej, niemal ekspresowej porannej wizycie w toalecie wyszłam z pokoju. Udałam się do kuchni, gdzie czekała na mnie Suzi. Suzi to nasza kucharka. Gotuje w tygodniu, gdy mama i tata są w pracy. Pracuje u nas od poniedziałku do piątku.
-Zrobiłam twoje ulubione naleśniki z jagodami. - uśmiechnęła się szeroko do mnie, ja w tym czasie usiadłam przy wysepce,
-O jak miło, dziękuję - odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech. Po skończeniu śniadania udałam się do szkoły. Dzisiejszego dnia miałam siedem lekcji. Z tym ostatnią lekcją było wychowanie fizyczne, na którym jak zwykle siedziałyśmy na trybunach, gdyż chłopacy grający w football mieli trening przed mistrzostwami. Oczywiście nie obyło się bez opowieści Carly jaki to Magnus jest wspaniały. Cały poniedziałek jak i wtorek, środa i czwartek żyłam nadzieją że Jason zadzwoni, jednak nie napisał nawet sms'a, więc kiedy obudziłam się piątkowego rana moja nadzieja że Jason zadzwoni po prostu umarła...


------------------------
Helloł!
Piszę do was z nieciekawego miejsca, jakim jest szpital. Kilka dni temu miałam operację, ale nie będę się tu rozpisywać. Kochani, mam nadzieję że podoba wam się nowy rozdział. Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia. Pozdrawiam serdecznie. :*
PYTANIA------->http://ask.fm/justbelieveinyourdream00


3 komentarze:

  1. No oczywiście, że jest świetny :) Jestem ciekawa czemu Jason się nie odzywa eh Czekam na nn
    O jej..zdrowiej szybciutko, kochanie xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny kochanaa ! ;* czekam na kolejny i życzę powrotu do zdrowia ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam oba twoje blogi ♥♥ czekam na nastepny i zdrowiej szybko kochana ♡

    OdpowiedzUsuń