środa, 17 czerwca 2015

1.


Jak praktycznie każdego wieczoru stałam na balkonie, wpatrując się w gwieździste niebo, do którego miałam słabość od dzieciństwa. Z wszelakich rozmyśleń wyrwała mnie melodia piosenki Rihanny - Stay. Wbiegłam do swojego pokoju, chcąc odebrać telefon.
-Halo. - odezwałam się, przykładając odruchowo dłoń do ust.
-Rose mam wieści! - pisnęła podekscytowana dziewczyna.
-Eh. - głośno westchnęłam. -Jakie wieści?
-Idziemy dzisiaj na imprezę!
-Zwariowałaś?! Przecież tata mnie nie puści. - odpowiedziałam, siadając na łóżku. Skrzyżowałam nogi, przyciągając poduszkę do brzucha.
-Dlatego ja zawsze obmyślam plany. - stwierdziła z ironicznym tonem głosu. -Powiesz tacie że nocujesz u mnie, bo musimy przygotować się do jakiegoś projektu. - powiedziała, a ja byłam pewna że właśnie robi tą swoją dumną minę.
-Nie wiem, to nie jest zbyt dobry pomysł. -mruknęłam oblizując usta.
-Rose! Przecież to genialny pomysł!
-Carly wiesz że nie umiem okłamywać rodziców, z resztą znów będę miała wyrzuty sumienia. - mówiłam nie chcąc dać się namówić.
-Masz za dobre serce. - stwierdziła. -Ten jeden jedyny raz, proszę. - zaczęła przeciągać każde słowo.
-Jeśli moi rodzice się dowiedzą będę miała szlaban do trzydziestki.
-Ale się nie dowie. - przerwała mi. - Rosi a przypadkiem twój ojciec nie jedzie dzisiaj na całą noc do wytwórni?
-Tak, musi sprawdzić czy wszystkie papiery się zgadzają. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Idealnie, nie będzie miał czasu Cię kontrolować! - pisnęła podekscytowana. -Przyjadę po Ciebie za piętnaście minut. Weź coś do przebrania na imprezę. - stwierdziła po czym się rozłączyła. Westchnęłam głośno nie wierząc że twardo nie postawiłam na swoim. Na samą myśl okłamania rodziców zaczynały trząść mi się ręce. Nigdy tego nie robiłam. Jestem ich jedynym dzieckiem, nie chcę aby mieli przeze mnie problemy. Podeszłam niemo do drzwi, wchodząc do wnętrza garderoby.
-Nie mam nawet w co się ubrać. - mruknęłam odgarniając włosy z czoła. Większość moich ubrań jest na eleganckie bankiety mojego taty, a nie imprezy dla nastolatków. Jak sobie tylko pomyślę o tych wszystkich zalanych do nieprzytomności nastolatków, dziewczyny ubrane jak prostytutki czy o chłopakach popalających marihuanę po kontach robi mi się nie dobrze. Tak dla jasności to wszystko wiem z filmów ponieważ nigdy przedtem nie wybrałam się na żadną imprezę.  Nagle doznałam olśnienia. Jakiś czas temu moja kuzynka Jessica przyjechała do mnie z imprezy, na której rzucił ją chłopak. przez to całe załamanie zapomniała zabrać swoją sukienkę. Po kilku minutach szukania odnalazłam ją. Obcisła, na ramiączkach, czarna i cała błyszcząca. To ubranie nie jest zupełnie w moim stylu, ale dla Carly poświęcę się i ubiorę ją aby nie zrobić mojej najlepszej przyjaciółce wstydu. Szybko zsunęłam z siebie szare, dresowe spodnie oraz przeciągnęłam przez głowę zieloną bluzkę. Założyłam na siebie sukienkę, mając nadzieję że na mnie będzie wyglądać tak dobrze jak na Jess. Powoli podniosłam wzrok, oglądając się w lustrze. Wyglądałam um... ładnie mogę nawet powiedzieć bardzo ładnie, jednak na mnie ta sukienka wygląda o niebo gorzej niż na mojej kuzynce, Podbiegłam do regału z butami szukając czegoś odpowiedniego. Po chwili namysłu udało mi się znaleźć pasujące szpilki do sukienki. Na końcu niewielka torebka i to wszystko. Oczywiste było to że, nie mogłam zejść w tym stroju na dół i powiedzieć mojej mamie że idę robić projekt u Carly. Ściągnęłam z siebie sukienkę wrzucając ją od razu do niewielkiego plecaczka. To samo zrobiłam z butami i torebką. Jako kamuflaż wybrałam jeansowe rurki i kolorową bluzkę. Kiedy nadeszła najtrudniejsza część planu (na który najmniej mam ochotę) w brzuchu pojawiło się ukłucie a ręce zaczęły mi się pocić. Zeszłam po schodach kierując się do pokoju, w którym jak mniemam siedzieli rodzice. Miałam rację oboje siedzieli w salonie. Przełknęłam głośno ślinę stając na przeciwko dorosłych.
-Mamo, tato czy mogłabym dzisiaj nocować u Carly? - spytałam, bawiąc się nerwowo dłońmi za plecami.
-W jakim celu skarbie? - odpowiedziała rodzicielka, uśmiechając się.
-Robimy projekt i chciałybyśmy dzisiaj go skończyć. - wytłumaczyłam.
-Jaki projekt? Nic nie wspominałaś. - dołączył do rozmowy tata.
-To projekt o ochronie środowiska. -wymyśliłam na poczekaniu.
-A dlaczego Carly nie może nocować u nas? - wypytywał.
-Ponieważ jej brat obiecał nam że pomoże. - odpowiedziałam, karcąc się w myśli za te wszystkie kłamstwa.
-Czy rodzice Carly nie mają nic przeciwko? - spytała troskliwie kobieta. -Może ja zadzwonię i się spytam.
-Nie! - pisnęłam na co oboje równocześnie się na mnie spojrzeli. - Pytałam i powiedzieli że cieszą się że jesteśmy takie pilne. Proszę to na prawdę bardzo ważny projekt, zależy nam na ocenie celującej.
-A.. -zaczął ojciec
-Oj daj spokój, niech dziewczynki zrobią ten projekt. - powiedziała mama, łapiąc ojca za dłoń.
-No dobrze. - mruknął, wstając z kanapy. -Zawiozę Cię to akurat po drodze do wytwórni.
-Carly po mnie przyjedzie, tato. - stwierdziłam uśmiechając się.
-Czy na pewno jedziecie robić projekt? - spytał ojciec podejrzliwie.
-Oczywiście tato, wiesz przecież że bym was nie okłamała. - zapewniłam.
-Ufamy Ci, nie wykorzystuj tego. - powiedziała kobieta odwzajemniając uśmiech. Podeszłam do obojga rodziców całując ich po kolei w policzek.
-Dziękuję. - mruknęłam po czym wyszłam z salonu, idąc w kierunku swojego pokoju. Zabrałam z pokoju plecak i telefon a następnie wróciłam na dół, chcąc pożegnać się z rodzicami. Po życzeniu obojgu dobrej nocy wyszłam z domu, kierując się do bramy. Po dostrzeżeniu auta przyjaciółki nie wahając się wsiadłam do samochodu.
-No hej! - pisnęła całując mnie w policzek. - Nie mogę uwierzyć że nam się udało.
-Nadal uważam że to zły pomysł. - mruknęłam, rzucając plecak na tylne siedzenia.
-Oj Rosi przestań. - wzruszyła ramionami odpalając silnik.
-A tak właściwie co to za impreza?
-Podsłuchałam jak Chanel rozmawiała z Clari. Później to sprawdziłam i udało mi się załatwić "bilety". - odpowiedziała robiąc apostrof jedną ręką.
-A będzie ktoś znajomy? - spytałam oblizując usta.
-Rose a co to za różnica? Podobno ma być kilkanaście osób, reszta jest albo z poza szkoły albo z innych szkół. - stwierdziła, poprawiając lusterko. Chcąc zagłuszyć wyrzuty sumienia, które już teraz dawały o sobie znać włączyłam radio. Po około pięciu minutach byłyśmy pod domem Carly. Zabrałam plecak z ubraniami, Carls wyjęła kluczyki ze stacyjki i wyszłyśmy z auta, idąc prosto do domu przyjaciółki.
-Są twoi rodzice? - spytałam zakładając plecak na ramie.
-Nie ma ich, jest babcia i Sam. - odpowiedziała, wzruszając ramionami. Dziewczyna odkluczyła drzwi i wpuściła mnie do dobrze mi znanego domu. Od razu poszłyśmy do pokoju rudowłosej dziewczyny.
-Pokaż co tam masz. - zaśmiała się otwierając mój plecak. -Ale cudo! - pisnęła trzymając moją sukienkę w ręku. -Ubieraj ją, już. - zaśmiała się rzucając ubraniem prosto we mnie. Zdjęłam z siebie moje ubrania i założyłam sukienkę kuzynki.
-I jak? - spytałam obracając się dookoła.
-Niesamowicie. - uśmiechnęła się lustrując mnie wzrokiem.Chwile potem dziewczyna sama zaczęła się rozbierać i zakładać na siebie przygotowane ubrania. Ja natomiast ubrałam buty i to wszystko. Carly ubrała na siebie obcisłą sukienkę w kwiatowe wzory, czarne szpilki i kilka dodatków.
-Chodź Rose, pomaluję Cię. - stwierdziła poprawiając sukienkę.
-Nie, nie trzeba. - uśmiechnęłam się sięgając dłońmi do moich włosów, które rozpuściłam pozwalając aby włosy spadły kaskadami na moje plecy.
-Oj trzeba, trzeba. - powiedziała.
-Nie chcę się malować. - odpowiedziałam niczym mała dziewczynka.
-Ok, ale żeby potem nie było ze nie chciałam Ci pomóc. Mój makijaż jest zrobiony a ty jesteś już gotowa?
-Tak, możemy jechać. - mruknęłam wymuszając uśmiech. Nie miałam najmniejszej ochoty na tę imprezę robię to tylko dla Carly. Moment później wyszłyśmy z domu przyjaciółki wsiadając do jej błękitnego auta.
-Rose lecimy właśnie na imprezę naszego życia! - pisnęła odpalając silnik. Cieszyłam się że mogłam uczynić ją szczęśliwą, ale cały czas w głowie miałam najgorsze scenariusze o tym co się stanie jak rodzice się dowiedzą. Nie chciałam ich okłamywać. Droga ciągnęła mi się w nieskończoność. Praktycznie przez cały czas się nie odzywałam. Carly humor zdecydowanie dopisywał. Włączyła radio i śpiewała wszystkie piosenki po kolei. Nagle niewielkie autko gwałtownie się zatrzymało.
-Jesteśmy! - krzyknęła dziewczyna chcąc wyrwać mnie z zamyśleń, co jej się udało. Mozolnymi ruchami otworzyłam drzwi wysiadając z samochodu. Ruda po zamknięciu autka obeszła maskę i dołączyła do mnie. Stanęłyśmy w kolejce czekając aż przyjdzie nasza kolej do wpuszczenia nas przez bramkę. Po około dziesięciu może piętnastu minutach doszłyśmy do bramkarza, któremu moja przyjaciółka wręczyła bilety. Bramkarz dokładnie się im przyjrzał, mrucząc coś pod nosem.
-Te bilety są fałszywe.- stwierdził oddając bilety Carly.
-Jak to fałszywe?! - pisnęła oburzona.
-Prawdziwe bilety mają imię właściciela imprezy w rogu, a wasze nie mają więc zjeżdżajcie..
-Ej Jack, spokojnie. Co się dzieje? - nagle wtrącił się do rozmowy jakiś nieznajomy chłopak. Około 185 cm wzrostu, brunet, zadbany, przystojny ale coś w nim mi nie pasowało.
-Mają fałszywe bilety. - odpowiedział masywny bramkarz.
-Daj mi je. - stwierdził chłopak, biorąc je do rąk. Spojrzał na bilety a potem zlustrował po kolei mnie i Carly. Chwilę później wyrzucił bilety za siebie. -Tak się składa że te panie są ze mną. Chodźcie. - powiedział a Carly podekscytowana podeszła do bruneta.
-No chodź Rose. - uśmiechnęła się dziewczyna machając dłonią.
-Jestem Magnus. - powiedział a raczej krzyknął ponieważ muzyka była ogłuszająca. Zdecydowanie nie podobało mi się tu.
-Ja jestem Carly a to jest Rose. - przedstawiła nas przyjaciółka. Po chwili byliśmy już przy kolejnej bramce. -VIP? - spytała Carly robiąc dziwną minę.
-Panie to moja impreza. - zaśmiał się chłopak obejmując mnie prawą a Carls lewą ręką. - To wszystko jest moje, Ci wszyscy ludzie przyszli tutaj żeby chociaż na mnie spojrzeć.- powiedział. Dziewczyna niemal zapiszczała na samą wieść o wysoko postawionej pozycji w mieście naszego nowego znajomego.
-Panie to jest Nate, Jacob i Andrew. - powiedział Magnus kiedy doszliśmy do jednego ze stolików, przy którym siedziało trzech młodych mężczyzn. - A to Carly i Rose. - dodał, uśmiechając się. Cała trójka wstała podając nam dłonie. Magnus puścił nas przodem abyśmy mogły usiąść. W tym pomieszczeniu było już trochę ciszej. Spokojnie rozumiałam kto co mówi. Również światło było lepsze dzięki czemu mogłam dokładniej przyjrzeć się Magnusowi. Ciemna karnacja, Włosy sięgające niemal do ramion, ciemne oczy, lekki zarost, kilka sygnetów na dłoniach, koszula, czarne rurki z dziurami, ciemna marynarka i złoty krzyżyk na szyi. Wyglądał tak intrygująco, że nie mogłam oderwać od niego wzroku przez dłuższą chwilę.
-Magnus opowiedz nam coś o sobie. - zachichotała Carly. Ewidentnie się jej spodobał.
- Magnus. Magnus Barabossa. Jestem Amerykaninem pomieszanym z Włochem i Hiszpanem.  Mieszkałem w dzieciństwie w domu dziecka. Byłem okropnie biedny, ale jak widać wszystko się czasem zmienia. - opowiedział wpatrując się w szklankę z jakimś alkoholem. -A wy moje panie.
-My jesteśmy zwykłymi nastolatkami , chodzimy do liceum, uczymy się życia.. -odpowiedziała Carly.
-A ty chyba jesteś małomówna, prawda? - stwierdził Magnus przybliżając się do mnie. Przez chwilę wpatrywałam się prosto w oczy chłopaka. Były hipnotyzujące, ale potrafiły zabić.
-Nie mamy o czym rozmawiać. - wzruszyłam ramionami. Chłopak podniósł moją dłoń, całując jej wierzch.
-Podoba mi się ta twoja nieśmiałość. - mruknął nie odrywając wzroku od moich oczu. Nagle Carly głośno chrząknęła.
-Napiłabym się czegoś. - stwierdziła poprawiając włosy.
-Czego sobie życzysz. - odpowiedział Magnus.
-Poproszę jakiegoś dobrego drinka. - uśmiechnęła się najładniej jak potrafiła na co Magnus odwzajemnił uśmiech.
-Chłopcy, a dla was co? - spytał patrząc na trójkę chłopaków. Cała trójka spojrzała na siebie po czym odezwał się jak mniemam Nate.
-To co zawsze. - odpowiedział wzruszając ramionami. Magnus podniósł rękę pstrykając palcami na co po momencie stał obok nas kelner. Ciemnoskóry szepnął coś kelnerowi, który już po chwili odszedł.
-Magnus to na prawdę jest wszystko twoje? - spytała ruda.
-W rzeczy samej. -odpowiedział zachrypniętym głosem. W tej chwili przyszedł kelner z alkoholem.
-Proszę. - powiedział Magnus podając Carly kolorowego drinka, po którym dziewczyna na pewno będzie wymiotowała. Po chwili zorientowałam się że kolejny kieliszek z takim samym trunkiem kładzie przede mną.
-Nie, nie ja nie piję. - stwierdziłam odsuwając kieliszek.
-Nawet drinka? - spytał Magnus robiąc zdziwioną minę.
-Nawet drinka. - odpowiedziałam twardo. Już dosyć tego że przyszłam na tą durną imprezę. Nie mam najmniejszego zamiaru pić alkoholu. Po około piętnastu minutach trójka chłopaków nas przeprosiła i odeszła od stolika zostawiając mnie i Carly z Magnusem.
-Magnus może zatańczymy? -zaproponowała ruda.
-Z chęcią. - odpowiedział wstając i łapiąc Carls za rękę.
-Rose zostaniesz? - spytała patrząc na mnie błagalnie.
-Yhm. -mruknęłam poprawiając włosy. Cały czas uważnie przypatrywałam się Magnusowi. Dlaczego nic nie robił a sprawiał wrażenie że jest z nim coś nie tak. Że jest osobą od której powinnyśmy trzymać się z daleka. Carly ewidentnie go podrywała. Świadczy o tym jej taniec. Miałam dosyć postanowiłam pójść do łazienki. Dzięki temu że byłam w loży VIP nie musiałam przeciskać się przez tłum ludzi aby dotrzeć do toalety. Stałam wpatrując się przez dłuższą chwilę w lustro kiedy do łazienki weszła Carly.
-Rose, słuchaj ja jadę z Magnusem. - stwierdziła cała uśmiechnięta.
-Gdzie? - odpowiedziałam nie odrywając wzroku od lustra.
-Na przejażdżkę. - wzruszyła ramionami. - Jak chcesz możesz wrócić do domu, bo nie wiem, o której wrócimy. - dodała a ja dosłownie się w tym momencie zagotowałam.
-Słucham?
-No jadę na przejażdż..
-Wiem gdzie jedziesz! - przerwałam jej. - Zostawiasz mnie tutaj samą?
-Nie samą przecież jest jeszcze Nate, Jacob i Mathew. - zaczęła wyliczać na palcach. Była pijana.
-To ja specjalnie dla Ciebie okłamuję rodziców, biorę nie swoją sukienkę i przyjeżdżam tu z tobą a ty mnie tak po prostu zostawiasz! - krzyknęłam.
-No możesz przecież u kogoś przekimać, a wiem że i tak nie chce Ci się tu siedzieć. - powiedziała po czym wyszła. Dosłownie gdybym miała gwizdek jak w czajniku na parę w tym momencie bym gwizdała. Gotowało się we mnie. Moja najlepsza przyjaciółka zostawia mnie w jakimś miejscu i jedzie z chłopakiem, którego poznała godzinę temu. Idealnie. Wyszłam z łazienki czując że łzy napływają i do oczu. To dla mnie zbyt wiele. Zostaje mi tylko zadzwonić do mamy, przyznać się i podjąć karę. Przecisnęłam się przez ludzi, dochodząc do wyjścia. Przeszłam kilka może kilkanaście metrów przed siebie aż doszłam do jakiejś ławki. Usiadłam na nią wybuchając głośnym płaczem. Nie mogłam uwierzyć że Carly tak się zachowała. Jak można być tak lekkomyślnym. Przesiedziałam na ławce jakieś pięć minut. Wstałam powoli idąc przed siebie i płacząc z wzrokiem wbitym w ziemię. Nagle poczułam że na coś wpadłam. podniosłam niepewnie wzrok w górę, bo jak się okazało to coś to ktoś. Młody mężczyzna wyższy ode mnie.
-Przepraszam nie chciałam. - wymamrotałam patrząc w oczy chłopaka. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Momentalnie poczułam jak moje serce przyśpiesza a ręce zaczynają się trząść.
-Nic się nie stało. - odpowiedział, niskim, zachrypniętym głosem, na którego dźwięk przeszły mnie dreszcze. Staliśmy przez moment w ciszy po prostu się w siebie wpatrując. Oczy szatyna były odcieniu czekolady. Nie mogłam oderwać od nich wzroku. -Nie powinienem pytać, bo wiem że to nie moja sprawa, ale dlaczego płaczesz?


------------------------------------------------------

Witam! Przybywam do was z pierwszym rozdziałem. Mam nadzieję że się wam podoba, ponieważ pisałam go w nocy, przez co rano mdlałam ze zmęczenia. Proszę o komentarze, obserwacje i polecenie mojego bloga, jeśli się wam oczywiście spodobał. Do następnego kochani! :*


10 komentarzy:

  1. Zapowiada się bardzo ciekawie, więc jestem pewna że warto będzie tu częściej zaglądać. Pozdrawiam cieplutko i powodzenia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. zapowiada sie super blog z niecierpliowscia czekam na nowe rozdziały !

    OdpowiedzUsuń
  3. Blog jest cudowny, czekam na nn < 33

    OdpowiedzUsuń
  4. O MÓJ BOŻEE! Czekam z niecierpliwością na kolejny!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie chcę się czepiać, ale kiedy piszesz "otwierając drzwi, wysiadła z samochodu" robisz błąd, nie da się tego robić równocześnie, powinno być otworzywszy drzwi, wysiadła z samochodu". Piszę Ci to, bo często popełniasz ten błąd z imiesłowem (czytam również Twojego drugiego bloga :)), a chciałabym, żeby Twoje rozdziały były coraz lepsze, bo bardzo ciekawie się czyta i masz świetne pomysły. Życzę jeszcze więcej weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam za spam
    Zapraszam Cię na moje fan fiction:
    http://18th-street-jbff.blogspot.com/
    "Życie na ulicy nie jest dla słabych. Oni zdążyli się o tym przekonać."
    http://priest-jbff.blogspot.com/
    "Zobacz, jak Justin Bieber spełni się w roli księdza!"
    http://getting-closer-jbff.blogspot.com/
    "Wrócił po niemal trzech latach, po wielu wyrządzonych krzywdach. A ja? Ja nadal nie potrafię przestać go kochać"

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny ! ;* czekam na kolejny ^ ^

    OdpowiedzUsuń